Polak uczył dzieci z Azerbejdżanu jeździć na deskorolce2020-07-13T09:45:37+01:00

 

Trudno oglądać Twój film oraz zdjęcia i się nie uśmiechać. Pamiętasz, która sytuacja szczególnie sprawiła, że poczułeś ogromną radość i satysfakcję?
 
Z Kaukazem to jest tak, że oferuje ciągle skrajne emocje. Cały wyjazd to były szczęśliwe uniesienia, a czasami smutek, niepewność i żal. Ludzie zapraszali Cię do swojego domu na obiad, nocleg, pogawędkę, podrzucali Cię do innego miasta samochodem nie chcąc nic w zamian samemu nie mając zbyt wiele. Czasami próbowali Cię naciągnąć, oszukać, nie dawali sobie przemówić, że nie jesteś zainteresowany. Bardzo się ucieszyłem jak Mehdi (człowiek, którego poznałem na bazarze i zaproponowałem mu, że mogę uczyć prywatnie jego córkę angielskiego) powiedział mi, że Zerengiz dostała pochwałę w szkole, że radzi sobie dobrze z językiem i on zaprasza mnie na wódkę i w ogóle to zawsze jestem tutaj mile widziany, a jak czegoś potrzeba to mam dzwonić i nawet na ryby pojedziemy razem. Ucieszyłem się tydzień temu jak dostałem wiadomość razem z filmikiem na Instagramie od jednego z moich uczniów, który zrobił pierwszego kickflipa w życiu i dziękuje mi za inspiracje. Ucieszyłem się jak w dniu swoich urodzin, o których wspomniałem tylko raz, okazało się, że moi uczniowie czekają na mnie w klasie z prezentem i dziękują, że jestem i mogę ich uczyć. W ogóle cały dzień okazał się jedną wielką miłą niespodzianką, bo inni też pamiętali. Potem się okazało, że przez cały wyjazd każdy, zawsze i wszędzie pamiętał moje imię. Niektórych może to śmieszyć, ale mam wrażenie, że u nas to tak nie działa. Ucieszyłem się jak kiedyś w Azerbejdżanie popsuł się nam autobus na zupełnym pustkowiu w straszny skwar i marzyliśmy o czymś do picia. Okazało się, że kilometr dalej jest jakiś posterunek policji i poszedłem tam (a policja w Azerbejdżanie to nie jest ktoś z kim chcesz załatwiać sprawy i ucinać pogawędkę). Policjanci akurat byli zajęci łapaniem przypadkowych samochodów i ich kontrolą. Podchodzę i mówię, że przepraszam bardzo, ale taka sytuacja i czy coś do picia by się może znalazło. Popatrzyli chwilę, bo chyba nikt ich wcześniej w życiu o to nie prosił i nalali mi ich własnej wody do szklaneczki, po czym zaprosili do radiowozu, zawieźli parę kilometrów dalej na sygnale pod prąd do pobliskiego sklepu, kupili zimne napoje, zawieźli z powrotem. Gdy zobaczyli, że autobus jest niesprawny to zatrzymali samochód po drodze i znaleźli nam nowego kierowcę. Na koniec wszyscy pomachali nam na pożegnanie. Takich sytuacji było mnóstwo, zawsze mnie to wzruszało i cieszyło jak ludzie bezinteresownie potrafili sobie pomagać, dbać o siebie, jak o sobie pamiętają i jak widziałem, że nasze trudy nie idą na marne i przynoszą rezultaty
 
Jak wygląda typowy dzień dziecka z Azerbejdżanu? Początkowo podchodziły one do deskorolki sceptycznie?
 
Te dzieciaki przede wszystkim chcą się czymś zająć i wyrwać się, jednocześnie nie wierząc, że jest to możliwe. Najpierw idą do szkoły, potem spędzają czas ze swoimi rodzinami lub na podwórkach. Dużo czasu spędzają w telefonach. To było dla mnie też zaskoczenie, bo zawsze myślałem, że jak się ma już telefon i Internet to wszystko się wie o świecie, wszystko można sobie wyszukać, przeczytać newsy czy sprawdzić nowinki. Tymczasem oni dużo o świecie nie wiedzieli i jak widzieli deskorolkę to im się oczy świeciły. Większość była bardzo narwana, już pierwszego dnia chcieli uczyć się skakać bez utrzymywania równowagi. Myślę, że największym wyzwaniem dla nich była codzienna regularna praca nad tym, żeby było lepiej, wypracować coś i się tego nauczyć. Oni chcieli wszystkiego od razu, inaczej nie wierzyli, że coś może się udać. Myślę, że to specyfika miejsca, w którym dorastały.
 
Jak na deskorolkowe szaleństwo swoich dzieciaków reagowali ich rodzice?
 
Nigdy nie widziałem żadnego rodzica, który miałby coś przeciwko. Był taki chłopak, którego dziadek zawsze podwoził go samochodem na moje zajęcia i czekał półtorej godziny aż się skończą. Byli rodzice, którzy przychodzili na zajęcia angielskiego i po wszystkim zapraszali nas do swoich domów na obiad. Generalnie to ludzie tam dużo czasu spędzają w pracy żeby przeżyć, więc większość czasu widziałem się z samymi dzieciakami. W Baku zostałem zaproszony przez Vagifa do siebie. On mieszka w bardzo skromnym i małym mieszkaniu ze swoją babcią, bratem i ojcem. Babcia to była jedna z najmądrzejszych życiowo osób, które spotkałem. Zawsze starała się go wspierać w tym co robi, pomimo że sama pracowała na to, aby w ogóle utrzymać tę rodzinę. Nigdy nie pozwoliła, abym poczuł się głodny w trakcie tej wizyty i zapraszała jak tylko będę w Baku na kolejną.
Odbiegając na chwilę od Twoich akcji z dzieciakami – czy Azerbejdżan to dobre miejsce do wyjazdu na deskorolkową wycieczkę?
 
Baku to miejsce nieodkryte i pełne deskorolkowych spotów. Jest jak inne państwo na tle całego Azerbejdżanu i władze cały czas inwestują w jego architekturę. Można tam znaleźć dużo marmurowych pomników i placów pełnych przepychu. Zaryzykuję nawet i powiem, że czasami czułem się tam jak w Barcelonie ponieważ, gdzie byśmy się nie udali to zaraz ukazywał się jakiś spot i marmurowy deptak. Niestety nie wszędzie można jeździć. Zdarza się, że przy pomnikach Heydara Aliyeva kręci się tajna policja, na którą sami się natknęliśmy. Odniosłem wrażenie, że skejci nie są lubiani w tym mieście. Ludzi często wzywają policję do interwencji, a z tym już wtedy nie ma żartów. To nie jest tak jak w Polsce, że skończy się na upomnieniu albo mandacie. Pomimo tego i tak zachęcam, aby sprawdzić to osobiście. Na pewno znajdzie się jakiś spot, który idealnie przypadnie wam do gustu. Wiem, że dużo rosyjskich teamów robi tam toury.
 
Jakie masz dalsze plany?
 
W tym momencie zacząłem pracować jako steward w liniach lotniczych i chciałbym się w tym rozwinąć jednocześnie nie rezygnując z tego co zawsze mnie pociągało i co kocham – podróże, deskorolka, książki, medytacja, czas dla przyjaciół, nauka języków, gotowanie, analogowa fotografia… Staram się rozwijać i szukam okazji, aby przeżyć to życie w zgodzie z samym sobą i światem w jakimś tam zadowoleniu. Gdyby ktoś mi zaproponował jeszcze w przyszłości taki wyjazd to informuję, że jestem już spakowany (śmiech). Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę miłego dnia!
 
 
 
Otrzymuj informacje o projektach i skorzystaj z naszych możliwości